Jeżeli niemiecki dostawca "paliwa" dopłaca do jego spalania w Polsce, to udawadnia, że nie sprzedaje lecz pozbywa się substancji (rzeczy) którą uznał za zbędną. Wprowadza na rynek nie paliwo, lecz odpad. Należy sprawdzić, czy oba przedsiębiorstwa działając w porozumieniu, nie popełniają przestępstwa przeciw środowisku - mają zezwollenie na wytwarzanie, recykling i odzysk odpadów.
Swoją drogą dziwne, że nasza administracja na to pozwala a nie pozwala polskim przedsiębiorstwom na bezpośrednie kupowanie na rynku zużytych opon, kabli, oleju do celów grzewczych.