Firma, która podjęła się oczyszczenia osadników musi mieć pozwolenie na wykonanie tej usługi, i w jej interesie leży sporządzanie umów stwierdzających, że wytwarza odpad, bo albo traci klienta, albo naraża małych, a licznych klientów na koszty uzyskania pozwolenia, albo na karę za brak pozwolenia. A w tym przypadku też na karę dla siebie, bo przyjęli odpad od firmy nie posiadającej zezwolenia na jego wytwarzanie. Karę WIOŚ nakłada na obie strony w pełnym wymiarze, a nie po połowie, tak więc kombinator na tym nic nie zyska. Warto to uświadomić wykonawcy, to przestanie nalegać na formalność - zbędną czy nie dopatrzoną z jego winy. Nie wiem jak teraz, ale po wejściu ustawy o odpadach nieznajomość ustawy była dosyć szeroka. Może to dziwić tylko urwanego z choinki nie wiedzącego, jakimi obowiązkami obciążeni są pracownicy mniejszych zakładów, prowadzący także "ochronę środowiska". Takich zakładów nie stać na zatrudnienie rzeczoznawcy, a rzeczoznawcy który publicznie stwierdza że dużo wie, a nic nie powie, nie chcieliby za darmo.